Trasa 25 Wspomnienie Zielona Góra Giżycko
Trasa 25 |
Wspomnienie Zielona Góra Giżycko |
Data |
2001.08.03 - 13 |
Start |
Zielona Góra |
Meta |
Giżycko |
Dystans |
895 km |
Całkowity czas |
11 dni |
I 3.08.2001r. Piątek
Zielona Góra - Zabór - Zawada - Cigacice - Sulechów - Babimost - Perzyny (jezioro Zbąszynskie)
Dziś za nami 83,4 km
Średnia 18,8 km/h
Czas 4:25
Wyruszając z Zielonej Góry kierujemy się w kierunku Zaboru na przeprawę promową przez Odrę. W Zaborze zwiedzamy barokowy zespół pałacowy. Ciekawostką jest, że w pałacu mieszkała niegdyś hrabina Cosel, słynna przyjaciółka Augusta Mocnego. Niestety prom w tym dniu nie pływa, więc musimy jechać przez Cigacice i Sulechów. Gdyby nie to pewnie bylibyśmy dużo dalej!
Ogólnie jedzie się całkiem fajnie. Ewka jak na razie cały czas prowadzi, u mnie wychodzi brak kondycji – jednak jakoś mnie to nie martwi. Z sakwami jedzie się całkiem inaczej niż na „pustym” rowerze.
Jesteśmy w Perzynach na bardzo skromnym polu namiotowym. Jest całkiem fajnie – mało ludzi! Jednak Ci co są zagłuszają ciszę słuchając radia. Jednak ceny przemawiają za tym aby tu przyjechać 2,70 za dobą J . Warunki L zimna woda ze źródła, nędzna latryna.
II 4.08.2001r. Sobota
Perzyny - Zbąszyn - Trzciel - Pszczew - Międzychód - Drezdenko - Zagórze Lubiewskie (jezioro Łubowo)
Dziś za nami 98,1 km
Średnia 18,9 km/h
Czas 5:11
Z Perzyn wyjeżdżamy ok. 10. W Zbąszyniu robimy zakupy. Przez pierwsze 50 km jechało się wybitnie dobrze, gdzieś od Międzychodu dało o sobie znać zmęczenie. STRASZNE...! Rowerek jak na razie wytrzymuje ten cały ciężar.
Rozbiliśmy namiot dopiero po 20tej na jakimś dziwnym „polu namiotowym” – parking samochodowy za całe 7,5 od namiotu i 1,4 (klimatyczne) od osoby !! No, ale są toalety i jedna umywalka z zimną wodą J
III 5.08.2001r. Niedziela
Zagórze Lubiewskie - Podlesiec - Dobiegniew - Słowin - Zatom - Niemielsko - Drawno - Kalisz pomorski - Pomierzyn
Dziś za nami 86,1 km
Średnia 16 km/h
Czas 5:21
Wyruszyliśmy dopiero po 12tej cały czas padał deszcz. W ogóle to był bardzo ciężki dzień. Jechaliśmy ponad 30 km przez las strasznym brukiem - nie dało się jechać szybciej niż 10km/h. Później oczywiście pomyliliśmy drogi i pojechaliśmy do Drawna przez Zatom – kolejna dawka bruku! Przed samym Drawnem, jakieś 5 km, złapała nas burza. Udało się schować w sklepie jednak czynny był tylko do 19tej. Postanowiliśmy ubrać kurtki i jechać dalej w deszczu. Dojechaliśmy do Drawna, jednak ceny były zbyt wysokie jak na naszą kieszeń. Jedziemy wiec do Kalisza pomorskiego. Ku naszemu zdziwieniu w tym mieście nie ma gdzie się rozbić namiotem a jest już ok. 21. W ten sposób przyszło nam jechać do najbliższej wioski – elegancko, ciepła noc , suche ubranko...W Pomierzynach prosimy pewna panią o możliwość rozbicia namiotu gdzieś na podwórku. Zgodziła się! Gdy tylko zabraliśmy się do stawiania naszego domku pani zlitowała się nad zmokniętymi rowerzystami i zaprosiła nas do domu. Udostępniła nam pokójJ i nawet mamy TV tylko nie mamy siły go oglądać. Padamy ze zmęczenia.
IV 06.08.2001r. Poniedziałek
Pomierzyny - Drawsko Pom. - Złocieniec - Czaplinek
Dziś za nami 63,5 km
Średnia 18,1 km/h
Czas 3:30
Dziś nasza miła Pani dała nam na śniadanie po trzy wielkie naleśniki z dżemem truskawkowym. Pychota! Za to wszystko nie wzięła nawet grosza. Było nam bardzo miło, Jej chyba też. Z pełnymi brzuchami, wyspani, czyści wyruszyliśmy dalej.
Jechało się dość ciężko – cholernie wiało. Dzisiejszy dystans nie jest zachwycający ale kiedyś trzeba zrobić pranie. Do Czaplinka dotarliśmy około 16tej. Ceny na polu namiotowym 4 zł., od osoby, namiot 5 zł., prysznic 3 zł za 15 min. (!)
V 07.08.2002r. Wtorek
Czaplinek - Łubowo - Silinowo - Szczecinek - Czarne - Breńsk
Dziś za nami 77 km
Średnie 21 km/h
Czas 3:39
Z Czaplinka wyjeżdżamy około 12tej. Cały poranek pada deszcz. Po drodze łapią nas dwie burze. Jeśli chodzi o przejechany dziś dystans to nie jest za duży ale jaka średnia. W Szczecinku warto się zatrzymać i pozwiedzać. Zobaczyliśmy tu 20sto metrową Wieżę Przemysława, kościółek i ratusz. Miłe miasteczko. Całą drogę goniły nas te cholerne burze. Dojeżdżając do Breńska stwierdzamy, że trzeciej burzy nie zniesiemy. Zapytaliśmy więc pewnego pana czy możemy się rozbić na ogródku. A tu po raz kolejny spotkaliśmy się z wielką życzliwością, zostajemy zaproszeni do domu, dostajemy po talerzu pomidorówki (najsmaczniejsza jaką jadłem), pokój, kubek jagód na deser...Cała rodzina traktowała nas jak starych znajomych, siedzieliśmy to późna i rozmawialiśmy o wszystkim. Rano spotkała mnie kolejna miła niespodzianka Pan założył mi przedni błotnik J (tamten odleciał a Ewa go dobiła-przejechała po nim). Wyspani, umyci, najedzeni, po kubku kawy ruszamy dalej nie mogąc się nadziwić, że tacy Ludzie jeszcze są! Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką życzliwością i zaufaniem wobec obcych ludzi.
VI 08.08.2001r. Środa
Breńsk - Przechlewo - Zalesie - Wdzydze Tucholski
Dziś za nami 85,2 km
Średnia 19,4 km/h
Czas 4:22
Wyruszamy z Breńska około 10tej. Jechało się dobrze. Jesteśmy nad jeziorem Wdzydze. Rozbiliśmy namiot 1 m od tafli jeziora. Cena 5 zł. za namiot. Wady niesamowita ilość komarów!
VII 09.08.2003r. Czwartek
Wdzydze Tucholski - Olpuch - Stawiska - Nowe i Stare Polaszki - Kobyle - Skarszewy - Tczew - Malbork
Dziś za nami 98,4 km
Średnia 20,3 km/h
Czas 4:50
Dzisiejsza trasa była całkiem znośna – nie padało! W Malborku byliśmy na najdroższym polu namiotowym w ciągu całej wyprawy. 11 zł. od osoby i 7 zł. za namiot. Ale za to był prysznic z ciepłą wodą, w ogóle to pole namiotowe super tylko nie na naszą kieszeń.
Po szybkim rozbiciu namiotu doprowadziliśmy się do porządku i ruszyliśmy pustymi rowerami zwiedzać Malbork. Pierwszy etap to oczywiście największa twierdza gotycka w Europie. Zamek można zwiedzać samemu lub poczekać aż zbierze się grupa osób, wówczas zwiedzamy twierdzę z przewodnikiem. Skusiliśmy się pójść na przedstawienie „światło i dźwięk – mieczem i krzyżem” Było całkiem ciekawie, zamek nocą prezentuje się niesamowicie tajemniczo. Warto było. Do namiotu wróciliśmy ciemną nocą i szybko poszliśmy spać – oczywiście, że padało.
VIII 10.08.2003r. Piątek
Malbork - Nowy Staw -Nowy Dwór Gdański - Krynica Morska
Dziś za nami 71,8 km
Średnia 20,4 km/h
Czas 3:30
Wstaliśmy dziś po 9tej – chciało padać a pranie oczywiście nie wyschło, wyruszamy więc dopiero koło południa. Pokręciliśmy się jeszcze jak wielbłądy z tobołami po zamku i jazda dalej. W ogóle to uzupełnianie notesu jest trochę uciążliwe, w namiocie ze świeczką z sakwami i toną innych dziwnych rzeczy, ale to nic...
Droga do Krynicy minęła jakoś, nie było źle, jedzie się coraz lepiej i to chyba szczyt formy na tej wyprawie. Jednak powoli zaczynam mieć dosyć porannego wstawania, zwijania mokrego namiotu i suszenia prania na rowerze. W Krynicy rozbiliśmy się od strony Zalewu Wiślanego. Blisko tafli wody.
IX 11.08.2001r. Sobota
Krynica Morska - (promem) Frombork - Braniewo - Pieniężno - Radziejewo - Lechewo - Babiak - Lidzbark Warmiński - Kłębowo jezioro Synsar
Dziś za nami 93,4 km
Średnia 18,9 km/h
Czas 4:55
Dziś w nocy było zimno – bardzo zimno. Byliśmy rozbici zbyt blisko Zalewu Wiślanego i cholernie mocno wiało. Niestety musieliśmy wstać o 7mej rano, aby zdążyć na prom do Fromborka o 9:30 pierwszy raz miałem ubrane wszystkie rzeczy, tak było zimno. Do Fromborka płynie się zdecydowanie za długo ok. 1:30. Miasto jest super, mieszkał tu Kopernik J. Pozwiedzaliśmy sobie trochę, byliśmy w Wierzy Wodnej, która w 1507 roku pompowała wodę na najwyższe piętro a stamtąd specjalnymi rurami do Katedry. Naprawdę warto zatrzymać się tu dłużej, kręte uliczki wśród zieleni, mnóstwo zabytków robią wrażenie. Najciekawsze, przynajmniej dla mnie było planetarium.
Z Fromborka wyjechaliśmy dość późno. Jechało się znośnie. Czasem padało! Raz musieliśmy schować się na przystanku PKSu. Dzisiejszym celem miał być Lidzbark Warmiński – tam mieliśmy nocować. Jednak schronisko PTTK okazało się pełne, nie ma miejsca dla nas w tym mieścieL! Pytamy ludzi gdzie można postawić domek, karzą nam jechać na Jeziorany, tam ma cos być. Pierwszy ośrodek na naszej drodze okazał się kolonia dla dzieci z Kaliningradu. Po kilku kilometrach pokazał się znajomy znak PTSM. Jedziemy jakieś 5km., schronisko okazało się dziwne. Rozbiliśmy się więc na polu namiotowym za 4 zł. od osoby, 3 zł. za prysznic, 0,5 wc – paranoja, za oddychanie też biorą.
X 12.08.2001r. Niedziela
Kłębowo - Kiwity - Bisztynek - Sętopy - Reszel - Kętrzyn - jezioro Iławki koło Sterławik Wielkich
Dziś za nami 95,3 km
Średnia 18,7 km/h
Czas 5:05
Jazda rowerem stała się już normalna, naturalna, prawie jak chodzenie. Jednak trochę przy nudnawe. Wielkim urozmaiceniem dzisiejszego dnia były zamki w Reszelu i Kętrzynie. W Reszelu zamek zbudowali Krzyżacy, potem przekazali go biskupom z Warmii. Zamek jest ceglany, masywny z wieży można zobaczyć interesującą panoramę na miasto i okolicę. W Kętrzynie także zwiedzamy zamek krzyżacki. Rozbijamy się na leśnym polu namiotowym na którym nikogo nie ma, nawet nie ma komu zapłacić. Było zimno, nie było zasięgu, chcę do domu...
XI 13.08.2001r. Poniedziałek
Jezioro Iławki - Sterławki Wielkie - Ryn - Giżycko
Dziś za nami 42,8 km
Średnia 16,6 km/h
Czas 2:34
Dziś wstałem chyba o 11tej. Zanim pozbieraliśmy manatki było grubo po południu. Od samego rana cholernie wiało było zimno i nieprzyjemnie. Po drodze rzucamy okiem na zamek w Rynie. Tego dnie jechało mi się najgorzej, zrobiliśmy mało km. W ogóle to mieliśmy już dosyć jazdy więc właśnie wracamy do domku z czego się bardzo cieszę. Stwierdziliśmy, że po drodze widzieliśmy wiele ciekawych rzeczy, a Mazury nie zrobiły na nas większego wrażenia, za to duże wrażenie wywarli już mniej uprzejmi ludzi nastawieni tylko na zysk i za wysokie ceny.